Sobota na Czarnej Górze

Pogody na latanie jak na lekarstwo, a latać się chce bo to już 5 dzień bez paralotni w ręku, więc chwytamy się jak tonący brzytwy i skoro ma wiać wschód to jedziemy do Stronia Śląskiego i dalej na Czarną Górę.

Przyznam się, że ostatni raz byłem tu dobre 3 lata temu i zawsze do tej pory w zimie z nartami a potem częściej z deską i trochę z tego powodu wszystko tu było dla mnie trochę nienaturalne bez śniegu. No cóż, mamy glajty więc śnieg nie koniecznie jest nam niezbędny.

Mimo bardzo małych szans na dobrą pogodę do latania, trafiliśmy pechowo bo nad szczytem zawisł sporych rozmiarów cumuls, który zasłonił całą dolinę i szansa na jakąś choć minimalną termikę też upadła. Nie zostało nam nic innego jak zrobić zlota i przećwiczyć start i lądowanie w nowym miejscu. Tu plan wypalił w 100% i wszyscy zlecieli jak należy. Nowe miejsce do latania zostało zatem zaliczone.

Musimy tu wrócić jak będzie lepsza pogoda, bo Czarna Góra ma z pewnością duży potencjał do latania.

powrót