Sezon 2015 czas zacząć.

Niespodziewanie zmienił się kierunek wiatru i mgła zrobiła się trochę jakby rzadsza, więc z racji, że akurat sobota skrzyknęliśmy się aby wejść na Czeszkę i może zrobić jakiegoś zlota.

Wczesnym rankiem wyglądało to dużo lepiej, jednak z czasem zamiast się poprawiać, chmury w dość szybkim tempie obniżały podstawę.

Po wejściu widoczność do lądowania była jeszcze dobra, ale już po oszpejeniu Zdzicha, znacznie się pogorszyło. Po starcie bez żadnych noszeń prawie na dzidę do bazy, gdzie o dziwo dość długo trzymało jeszcze w powietrzu, ale ze startu nie było już praktycznie widać glajta krążącego nad bazą.

Aby nie schodzić oblodzonym szlakiem na nogach, musiałem się spieszyć, a i tak mój zlot w większości odbył się w niedostatecznej widzialności. Jedynie co było widać, to wierzchołki drzew, nad którymi miałem może 100 m i dzięki temu utrzymywałem prawidłowy kurs. Lądowisko odsłoniło się dopiero po osiągnięciu granicy lasy, a wysokość pozwoliła na wykonanie szerokiego podejścia.

Mimo wszystko piękne zimowe widoki i możliwość zloty po tak długiej przerwie, ... bezcenna i mocno poprawiająca nastrój.

W taki sposób przy okazji otworzyliśmy sezon 2015.

powrót