Mazurski groundhendling

Jak nie można latać, zawsze można poćwiczyć.

Jak nie pozwalali jeszcze odrywać się od ziemi, byłą to podstawowa forma kontaktu z glajtem. Nie powiem, nie od razu udawało się choć trochę postać ze skrzydłem nad głową. Z czasem coraz rzadziej plątały się linki i szybciej udawało się rozłożyć pozwijane wiatrem skrzydło.

Z czasem gdy coraz więcej było zlotów i później gdy już przyszła pora na prawdziwe, poważne i mniej poważne loty, ćwiczenia ze skrzydłem coraz bardzie odchodziły na drugi plan. Nie jest to dobre, bo dobre opanowanie paralotni na ziemi to większa pewność podczas startu i większe bezpieczeństwo przy trudniejszych warunkach na starcie.

Nie należy zatem mocno narzekać na parę nielotnych dni i można je wykorzystać właśnie na szlifowanie umiejętności opanowania glajta na ziemi. Mi zawsze sprawiało to dużą frajdę i tak jest nadal, tym bardziej, że już nie ma tego mozolnego rozplątywania linek, które tera są jeszcze cieńsze i gdy się poplączą to ...

powrót