11-07-2015 Rudnik - Kowary

Pierwszy raz na Rudniku i niestety prawo farciarza nie zadziałało. Poważnie to trafiliśmy w kiepski warun i loty z Rudnika to była prawdziwa loteria, w której mało komu się udawało.

Pierwsze wrażenia pozytywne, tak naprawdę można tylko pozazdrościć takiej góry mieszkańcom Kowar i okolicy, bo to naprawdę super miejsce do latania. Rudnik, Wałowa Góra i całkiem blisko Śnieżka.

Tym razem wiatr jak na lekarstwo, a pojedyncze raczej słabe kominy zabierały tylko nielicznych. Mój spóźniony start był z tych co to przechodzą, ale mało brakowało aby się zatrzymać na pierwszych świerkach, które wyrastają na końcu startowiska. Przy zerowym wietrze start tu może być naprawdę problematyczny.

Krótka walka nad stokiem i dolot do oficjalnego lądowiska zrobił się problematyczny. W efekcie lądowanie na łące bliżej, między liniami energetycznymi. Po lądowaniu przywitał mnie bernardyn, maltańczyk i jeszcze jeden sympatyczny kundel. Gospodarz też sympatyczny.

Mimo planu na Kopę, po dotarciu na oficjalne, okazało się, że na Kopę nie ma już po co jechać. Warun się skończył i latanie w sobotę też.

powrót